dr hab. Grzegorz Bąbiak
Wojna Krymska
- Pierwsza wojna nowoczesnej Europy
Przyczyny wybuchu
Mieszkańcom Starego Kontynentu w pierwszej połowie XIX stulecia wydawało się, że pozycja Rosji jest stałym elementem ładu powiedeńskiego. Jej aktywność na arenie międzynarodowej w okresie trzydziestolecia panowania Mikołaja I była rozstrzygająca dla polityki europejskiej tego czasu. Jednak była to polityka, która zakładała nie tylko utrzymanie status quo, ale też zapewnienia największych korzyści samej Rosji. Doskonałym tego przykładem była chęć podporządkowania szlaków handlowych na Morzu Czarnym oraz zamknięcia Dardaneli i Bosforu dla obcej floty. Czyniłoby to z Rosji hegemona tak ekonomicznego, jak i militarnego. Nakładał się na to jeszcze jeden kluczowy dla polityki rosyjskiej problem, który wyznaczał poczynania jej panujących od XVIII w. – tzn. kwestia turecka. Sprowadzała się ona do planów wyparcia Turków z Konstantynopola, a nawet szerzej z całej Europy i restytucji (pod rosyjskim protektoratem) Cesarstwa Wschodniego.
Początkowo Mikołajowi udało się wciągnąć Anglię w te komeraże czego efektem była prowadzona w latach 20. XIX w. wojna na Półwyspie Bałkańskim, potwierdzająca doskonałą sprawność militarną Rosji. Jednak ten zwycięski pochód na Konstantynopol został zatrzymany podpisaniem w 1829 r. w Adrianopolu układu pokojowego, który Grecji przyniósł niepodległość, a Serbii, Mołdawii i Wołoszczyźnie autonomię. Rosja otrzymywała jako zdobycz deltę Dunaju i pas wschodniego Morza Czarnego, ale zobowiązywała się, że nie będzie wznosiła na tym terytorium żadnych umocnień. Jednak sukces ten generował późniejszą porażkę, bowiem konsolidował dwory zachodniej Europy przeciw Rosji, co widoczne było w Londynie i Paryżu po znacznym obniżeniu się temperatura stosunków z carem Mikołajem, a następnie w zawarciu przeciw niemu koalicji.
Poprzedziły to konwencje, jakie w latach 40. zawarli przedstawiciele Anglii, Rosji, Austrii i Prus w Londynie oraz później Francji, na mocy których zobowiązywali się do utrzymania status quo w Turcji. Był to pierwszy sygnał narastającego konfliktu. Rosja traciła rolę jedynego rozstrzygającego w sprawach tureckich, a samo Imperium Osmańskie, które otrząsnęło się już z kryzysu, zyskiwało „opiekę” czterech mocarstw europejskich.
Kolejną przyczyną późniejszego rozwoju wypadków na Krymie był sam monarcha Rosji. W klasycznej już dziś syntezie dziejów powszechnych Mieczysław Żywczyński pisał: „Podczas długiego panowania Mikołaja I (1825-1855), czyli w tzw. epoce Mikołajewskiej Rosja weszła w fazę stale pogłębiającego się kryzysu ustroju feudalnego, choć ustrój ten car chciał utrzymać za wszelką cenę. […] Uparty, niczym nie zrażający się w swych zasadniczych poglądach, uważał utrzymanie samowładztwa i prawosławia w Rosji za swój święty obowiązek, podobnie jak i walkę z duchem rewolucyjnym w całej Europie”(1). Natomiast w ostatnio wydanym zarysie historii XIX stulecia Andrzej Chwalba dodawał: „Zachodnie idee liberalne przyprawiały go o ból głowy. Jego ideałem była władza autokratyczna. Zgodnie z tym posiadał pełnię władzy politycznej, a rząd przez niego kierowany stanowił organ wykonujący jego polecenia. Podlegał mu aparat urzędniczy. Oczywiście nie istniał jakikolwiek system kontroli władzy”(2).
Jednak o wiele bardziej zniuansowany obraz przedstawił podczas dyskusji z okazji 150. rocznicy wybuchu wojny krymskiej Henryk Głębocki. Powiedział on wówczas m.in., że dla Mikołaja i jego otoczenia nie było zbyt dużej różnicy między hasłami demokratycznymi, nacjonalistycznymi czy panslawistycznymi. Wszystkie były traktowane na tym samym poziomie. W efekcie pomimo legitymistycznych i konserwatywnych poglądów realna polityka Mikołaja, kreowana metodą faktów, prowadziła do podważanie legitymizmu i wyzwalała rewolucyjne siły. Doskonale potwierdza to właśnie stosunek Rosji do Turcji. Mikołaj konsekwentnie próbował rozbroić Turcję i przy pomocy państw europejskich całkowicie i radykalnie rozwiązać kwestię wschodnią(3). Co, dopowiadając za badaczem, przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego.
W dalszej części swojej wypowiedzi przytacza on znamienne fakty, wskazujące na realne zamiary Mikołaja i istotę prowadzonej przez niego polityki: „Gdy Franciszek Józef I ciągle lawirował, Mikołaj I wysunął projekt zaatakowania Austrii, uderzenia na Kraków i Galicję, zabrania Galicji Wschodniej i dopełnienia akcji zbierania ziem ruskich. Mikołaj, który parę lat wcześniej stłumił powstanie na Węgrzech, pisał bodajże do Paskiewicza w ten sposób:
Początkowo Mikołajowi udało się wciągnąć Anglię w te komeraże czego efektem była prowadzona w latach 20. XIX w. wojna na Półwyspie Bałkańskim, potwierdzająca doskonałą sprawność militarną Rosji. Jednak ten zwycięski pochód na Konstantynopol został zatrzymany podpisaniem w 1829 r. w Adrianopolu układu pokojowego, który Grecji przyniósł niepodległość, a Serbii, Mołdawii i Wołoszczyźnie autonomię. Rosja otrzymywała jako zdobycz deltę Dunaju i pas wschodniego Morza Czarnego, ale zobowiązywała się, że nie będzie wznosiła na tym terytorium żadnych umocnień. Jednak sukces ten generował późniejszą porażkę, bowiem konsolidował dwory zachodniej Europy przeciw Rosji, co widoczne było w Londynie i Paryżu po znacznym obniżeniu się temperatura stosunków z carem Mikołajem, a następnie w zawarciu przeciw niemu koalicji.
Poprzedziły to konwencje, jakie w latach 40. zawarli przedstawiciele Anglii, Rosji, Austrii i Prus w Londynie oraz później Francji, na mocy których zobowiązywali się do utrzymania status quo w Turcji. Był to pierwszy sygnał narastającego konfliktu. Rosja traciła rolę jedynego rozstrzygającego w sprawach tureckich, a samo Imperium Osmańskie, które otrząsnęło się już z kryzysu, zyskiwało „opiekę” czterech mocarstw europejskich.
Kolejną przyczyną późniejszego rozwoju wypadków na Krymie był sam monarcha Rosji. W klasycznej już dziś syntezie dziejów powszechnych Mieczysław Żywczyński pisał: „Podczas długiego panowania Mikołaja I (1825-1855), czyli w tzw. epoce Mikołajewskiej Rosja weszła w fazę stale pogłębiającego się kryzysu ustroju feudalnego, choć ustrój ten car chciał utrzymać za wszelką cenę. […] Uparty, niczym nie zrażający się w swych zasadniczych poglądach, uważał utrzymanie samowładztwa i prawosławia w Rosji za swój święty obowiązek, podobnie jak i walkę z duchem rewolucyjnym w całej Europie”(1). Natomiast w ostatnio wydanym zarysie historii XIX stulecia Andrzej Chwalba dodawał: „Zachodnie idee liberalne przyprawiały go o ból głowy. Jego ideałem była władza autokratyczna. Zgodnie z tym posiadał pełnię władzy politycznej, a rząd przez niego kierowany stanowił organ wykonujący jego polecenia. Podlegał mu aparat urzędniczy. Oczywiście nie istniał jakikolwiek system kontroli władzy”(2).
Jednak o wiele bardziej zniuansowany obraz przedstawił podczas dyskusji z okazji 150. rocznicy wybuchu wojny krymskiej Henryk Głębocki. Powiedział on wówczas m.in., że dla Mikołaja i jego otoczenia nie było zbyt dużej różnicy między hasłami demokratycznymi, nacjonalistycznymi czy panslawistycznymi. Wszystkie były traktowane na tym samym poziomie. W efekcie pomimo legitymistycznych i konserwatywnych poglądów realna polityka Mikołaja, kreowana metodą faktów, prowadziła do podważanie legitymizmu i wyzwalała rewolucyjne siły. Doskonale potwierdza to właśnie stosunek Rosji do Turcji. Mikołaj konsekwentnie próbował rozbroić Turcję i przy pomocy państw europejskich całkowicie i radykalnie rozwiązać kwestię wschodnią(3). Co, dopowiadając za badaczem, przyniosło efekt odwrotny do zamierzonego.
W dalszej części swojej wypowiedzi przytacza on znamienne fakty, wskazujące na realne zamiary Mikołaja i istotę prowadzonej przez niego polityki: „Gdy Franciszek Józef I ciągle lawirował, Mikołaj I wysunął projekt zaatakowania Austrii, uderzenia na Kraków i Galicję, zabrania Galicji Wschodniej i dopełnienia akcji zbierania ziem ruskich. Mikołaj, który parę lat wcześniej stłumił powstanie na Węgrzech, pisał bodajże do Paskiewicza w ten sposób:
Bardzo możliwe, że nasze sukcesy wywołają bunt na Węgrzech. Nie możemy temu przeszkodzić, nie będziemy również wywoływali buntów, ale będziemy z nich tak korzystali, że, wybuchnąwszy w centrum państwa austriackiego, skłonią Wiedeń do szybszego zaakceptowania naszych pokojowych warunków.
Jak zwał, tak zwał. Skutek był ten sam. Tę samą myśl rozwija Iwan Paskiewicz. Oto jego wypowiedź z września 1853 r.: Mamy najstraszniejszą broń na imperium tureckie. To nasz wpływ na plemiona chrześcijańskie. Tej możliwości nie można porównywać z metodami rewolucyjnymi – usprawiedliwia. To nie będzie więc rewolucja, jeśli wywołamy bunt pod hasłami nie narodowymi, ale chrześcijańskimi. My nie podburzamy poddanych przeciwko swojemu monarsze. Ale jeśli chrześcijańscy poddani sułtana zechcą zrzucić z siebie muzułmańskie jarzmo, wówczas gdy jesteśmy w stanie wojny z Turcją, nie można bez popełnienia niesprawiedliwości, odmówić im tej pomocy”(4).
Obraz ten uzupełnić należy jeszcze o jeden element. O ile bowiem w latach 30. poziom militarny Rosji dawał jej przewagę i możliwość odgrywania roli super mocarstwa, o tyle 20 lat później był on już anachroniczny. Armia, która była podstawą systemu i prowadzonej polityki mimo iż nadal wygrywała, co dowiodło utopienie we krwi powstania węgierskiego w 1849 r., to dowodzona była przez skorumpowanych generałów i wyposażona w przestarzałą broń. Jak wskazuje cytowany Andrzej Chwalba: „Wartość chłopa pańszczyźnianego w kamaszach żołnierskich u progu lat 50. była niewielka, podobnie jak w zakładach zbrojeniowych, w których chłopi, pracując, odrabiali pańszczyznę. Trudno sobie wyobrazić, by analfabeta oderwany od radła był w stanie produkować skomplikowaną broń”(5). W dalszych fragmentach swoich rozważań słusznie zauważa on, że Rosja w I połowie XIX w. należała do najbardziej aktywnych i zaborczych państw, że żyła z wojny i żyła dla wojny. Potrafiła docenić korzyści wypływające z kolejnych podbojów(6). Ale uzupełniając tą myśl, nie była już w stanie ich zrealizować. Coraz dłuższa izolacja wobec Zachodu spowodowała to, że nie doceniła rozwoju technologicznego i ekonomicznego swoich przeciwników.
Opanowanie Turcji przez Rosję zagroziłoby pozycji Wielkiej Brytanii, stąd odwrócenie sojuszy w polityce angielskiej i wzmacnianie imperium osmańskiego. Zbliżało ją to do Francji, z którą do tej pory utrzymywała zdystansowane relacje. Rosyjska ekspansja na wschodzie realnie zagrażała także Austrii, która ograniczana była w swoim handlu na Dunaju i Morzu Czarnym, a także czuła się osaczana na wchodzie i południu. Czy tej wielobarwnej i wielopłaszczyznowej mozaiki Mikołaj był świadomy? Podczas swojego pobytu w Londynie miał on powiedzieć:
Obraz ten uzupełnić należy jeszcze o jeden element. O ile bowiem w latach 30. poziom militarny Rosji dawał jej przewagę i możliwość odgrywania roli super mocarstwa, o tyle 20 lat później był on już anachroniczny. Armia, która była podstawą systemu i prowadzonej polityki mimo iż nadal wygrywała, co dowiodło utopienie we krwi powstania węgierskiego w 1849 r., to dowodzona była przez skorumpowanych generałów i wyposażona w przestarzałą broń. Jak wskazuje cytowany Andrzej Chwalba: „Wartość chłopa pańszczyźnianego w kamaszach żołnierskich u progu lat 50. była niewielka, podobnie jak w zakładach zbrojeniowych, w których chłopi, pracując, odrabiali pańszczyznę. Trudno sobie wyobrazić, by analfabeta oderwany od radła był w stanie produkować skomplikowaną broń”(5). W dalszych fragmentach swoich rozważań słusznie zauważa on, że Rosja w I połowie XIX w. należała do najbardziej aktywnych i zaborczych państw, że żyła z wojny i żyła dla wojny. Potrafiła docenić korzyści wypływające z kolejnych podbojów(6). Ale uzupełniając tą myśl, nie była już w stanie ich zrealizować. Coraz dłuższa izolacja wobec Zachodu spowodowała to, że nie doceniła rozwoju technologicznego i ekonomicznego swoich przeciwników.
Opanowanie Turcji przez Rosję zagroziłoby pozycji Wielkiej Brytanii, stąd odwrócenie sojuszy w polityce angielskiej i wzmacnianie imperium osmańskiego. Zbliżało ją to do Francji, z którą do tej pory utrzymywała zdystansowane relacje. Rosyjska ekspansja na wschodzie realnie zagrażała także Austrii, która ograniczana była w swoim handlu na Dunaju i Morzu Czarnym, a także czuła się osaczana na wchodzie i południu. Czy tej wielobarwnej i wielopłaszczyznowej mozaiki Mikołaj był świadomy? Podczas swojego pobytu w Londynie miał on powiedzieć:
„Turcja to konający człowiek. Możemy dążyć do zachowania jej przy życiu, ale to nie nam nie uda. Ona powinna umrzeć i umrze”.
Sytuację w Europie i Rosji pojmował jako constans, dający mu przewagę i okazję do ostatecznego uregulowania kwestii tureckiej. Stąd do planów tych powrócił na początku lat 50. Zakładał bowiem, że nie dojdzie do porozumienia Wielkiej Brytanii z Francją, biorąc pod uwagę antagonizm obu państw oraz nieufność do Napoleona III. A Austria pozostanie neutralna, wyrażając tym swoją wdzięczność za pomoc w zdławieniu powstania węgierskiego w 1849 r. Co więcej na początku października 1853 r., na kilka dni przed wybuchem wojny, Mikołaj przyjmował Franciszka Józefa i Fryderyka Wilhelma IV w Warszawie, uczestnicząc z nimi w manewrach wojskowych(7). Jak się okazało wszystkie te kalkulacje i demonstracja siły, były bezpodstawne, i raczej maskowały faktyczne zamiary, co uwidoczniły skutki podjętych działań. Skutki, które okazały się brzemienne tak dla losów samej Rosji, jak i Europy.
Przebieg
Mimo iż wojna krymska toczyła się daleko od serca Starego Kontynentu, a przez krótki okres tylko jeden z jej frontów rozgrywał się na antypodach nad Dunajem, to de facto była to wojna europejska. I choć nie pociągnęła za sobą zmiany granic w skali porównywalnej z tą, do jakiej pół wieku wcześniej doprowadziła Wielka Armia Napoleona, to skutki były porównywalne, a w dalszej perspektywie chyba nawet daleko głębsze.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny była tzw. sprawa opieki nad miejscami świętymi w Palestynie. Pierwszy ruch wykonał Napoleon III wysyłając do sułtana prośbę o przywrócenie i zagwarantowanie panujących wcześniej zasad zajmowania się miejscami szczególnie ważnymi dla chrześcijan. Mieli je na przemiennie sprawować przedstawiciele duchowieństwa katolickiego i prawosławnego. Uzyskał na to zgodę w 1852 r. To wywołało zrozumiałą reakcję Petersburga, który chciał wykorzystać ów incydent, jako pretekst do interwencji w sprawy tureckie. 28 lutego 1853 r. car wysłał do sułtana Abdülmecida ultimatum domagające się prawa wyłączności w tej kwestii z pominięciem innym państw chrześcijańskich oraz prawa opieki nad wyznawcami prawosławia na terenie imperium osmańskiego. Pomijając obcesowość poselstwa księcia Aleksandra Mienszykowa było to równoznaczne z udzieleniem sobie prawa ingerencji w wewnętrzne sprawy obcego kraju i otwarcie drogi do „aksamitnego podboju”. Jednocześnie Mikołaj przedstawił Anglii plan podziału Turcji, który uwzględniał także interesy i cesje na rzecz Austrii na Półwyspie Bałkańskim. Pomijał jednak całkowicie ważnego już wówczas gracza europejskiego, jakim był cesarz Francuzów. Sam sułtan treść rosyjskiego ultimatum przesłał i do Londynu i do Paryża, a otrzymując poparcie z obu dworów, stanowczo odrzucił żądania cara. Ten utwierdzony w przekonaniu o wciągnięciu Turcji w pułapkę wysłał po kilku miesiącach jeszcze jedno ultimatum, grożące w razie niespełnienia go wkroczeniem wojsk rosyjskich do Księstw Naddunajskich. Stało się to w październiku 1853 r. Co ciekawe informacja na ten temat pojawiła się na łamach ówczesnej prasy Królestwa Kongresowego z miesięcznym opóźnieniem i została poprzedzona doniesieniami o spotkaniu „trzech czarnych orłów” w Warszawie. Natomiast o gęstniejącej sytuacji międzynarodowej można się było domyśleć po doniesieniach o walkach na Kaukazie.
Chronologicznie pierwsza notatka pojawia się dopiero w numerze 294 „Kuriera Warszawskiego” w dnia 8 listopada, w rubryce Wiadomości z Nad Dunaju:
Bezpośrednią przyczyną wybuchu wojny była tzw. sprawa opieki nad miejscami świętymi w Palestynie. Pierwszy ruch wykonał Napoleon III wysyłając do sułtana prośbę o przywrócenie i zagwarantowanie panujących wcześniej zasad zajmowania się miejscami szczególnie ważnymi dla chrześcijan. Mieli je na przemiennie sprawować przedstawiciele duchowieństwa katolickiego i prawosławnego. Uzyskał na to zgodę w 1852 r. To wywołało zrozumiałą reakcję Petersburga, który chciał wykorzystać ów incydent, jako pretekst do interwencji w sprawy tureckie. 28 lutego 1853 r. car wysłał do sułtana Abdülmecida ultimatum domagające się prawa wyłączności w tej kwestii z pominięciem innym państw chrześcijańskich oraz prawa opieki nad wyznawcami prawosławia na terenie imperium osmańskiego. Pomijając obcesowość poselstwa księcia Aleksandra Mienszykowa było to równoznaczne z udzieleniem sobie prawa ingerencji w wewnętrzne sprawy obcego kraju i otwarcie drogi do „aksamitnego podboju”. Jednocześnie Mikołaj przedstawił Anglii plan podziału Turcji, który uwzględniał także interesy i cesje na rzecz Austrii na Półwyspie Bałkańskim. Pomijał jednak całkowicie ważnego już wówczas gracza europejskiego, jakim był cesarz Francuzów. Sam sułtan treść rosyjskiego ultimatum przesłał i do Londynu i do Paryża, a otrzymując poparcie z obu dworów, stanowczo odrzucił żądania cara. Ten utwierdzony w przekonaniu o wciągnięciu Turcji w pułapkę wysłał po kilku miesiącach jeszcze jedno ultimatum, grożące w razie niespełnienia go wkroczeniem wojsk rosyjskich do Księstw Naddunajskich. Stało się to w październiku 1853 r. Co ciekawe informacja na ten temat pojawiła się na łamach ówczesnej prasy Królestwa Kongresowego z miesięcznym opóźnieniem i została poprzedzona doniesieniami o spotkaniu „trzech czarnych orłów” w Warszawie. Natomiast o gęstniejącej sytuacji międzynarodowej można się było domyśleć po doniesieniach o walkach na Kaukazie.
Chronologicznie pierwsza notatka pojawia się dopiero w numerze 294 „Kuriera Warszawskiego” w dnia 8 listopada, w rubryce Wiadomości z Nad Dunaju:
„Najjaśniejszy Cesarz raczył otrzymać doniesienie od Jenerała-Adjutanta księcia Mienszykowa, że dnia 11 zeszłego miesiąca, 8 łodzi kanonierskich, flotylli dunajskiej, z 2. parostatkami wojennymi, znajdujące się w Izmaile, płynąc Dunajem w górę do Galaczy, były powitane ogniem z baterii, usypanych przez Turków przy Isakczi, ale że na takowy odpowiedziały skutecznie i w kompletnej liczbie przybyły na miejsce swego naznaczenia. Przy tym wypadku zabity został: kapitan lejtnant Warpachowski i 6 żołnierzy; raniono zaś żołnierzy 46. W nagrodę dla odznaczających się Jego Cesarska Mość raczył przeznaczyć 12 znaków orderu wojskowego”(8).
Dopiero później wydrukowano faktyczny reskrypt carski, z 11 listopada (30 X) 1853 r., który informował o wypowiedzeniu wojny. Warto przytoczyć go w całości, bowiem do tej pory nie był nigdzie cytowany. Rosja kreuje się w nim nie jako agresor ale obrońca wiary i porządku:
„Petersburg, 22 października (3 listopada). Manifest cesarski. Z bożej łaski MY, MIKOŁAJ PIERWSZY, Cesarz i Samowładca Wszech Rosji, Król Polski, itd, itd., itd. Czynimy wiadomo powszechnie Manifestem Naszym, wydanym w dniu 14 czerwca bieżącego roku, [w którym] obwieściliśmy ukochanym, poddanym Naszym przyczyny, które Nas spowodowały do wymagania od Porty Otomańskiej trwałego na przyszłość zapewnienia świętych praw Kościoła Prawosławnego. Zarazem, zawiadomiliśmy ich, że wszystkie starania Nasze ku skłonieniu Porty środkami przyjacielskiego przekonania do uczuć prawości i sumiennego wykonania traktatów, pozostawały próżnymi, skąd uznaliśmy za rzecz niezbędną, posunąć wojska Nasze w Księstwa nad-Dunajskie. Ale dopełniając krok takowy, zachowywaliśmy zawsze nadzieję, że Porta, uznawszy swoje błędy, nie omieszka wypełnić słuszne żądania Nasze. Nie ziściły się Nasze oczekiwania. Na próżno nawet główne Mocarstwa Europy usiłowały swoimi przełożeniami zachwiać zacięty upór Rządu Tureckiego. Na jednawcze zabiegi Europy, na Naszą wyrozumiałość, odpowiedział on obwieszczeniem wojny i proklamacją, napełnioną kłamliwymi na Rosję zaskarżeniami. Na koniec przyjąwszy do swych szeregów buntowników ze wszystkich krajów, Porta wszczęła już na Dunaju wojenne działania. Rosja wyzwana jest do boju : jej pozostaje – położywszy ufność w Bogu – uciec się do siły oręża, ażeby zmusić Portę do wykonania traktatów i zadość uczynienia za obelgi, którymi odpowiadała na najbardziej umiarkowane żądania Nasze i na słuszną troskliwość Naszą w obronie na Wschodzie Wiary Prawosławnej, którą wyznaje też i naród Ruski. Mamy mocne przekonanie, że Nasi wierni poddani połączą się z Nami w gorących modłach do Najwyższego, iżby prawica Jego pobłogosławiła oręż podniesiony przez Nas za świętą i słuszną sprawę, która miała zawsze gorliwych obrońców w bogobojnych przodkach Naszych. W Tobie Panie zaufałem, niech się nie powstydzę na wieki. Dan w Carskim Siole w dniu 20 października, lata od Narodzenia Chrystusa Pana tysiąc ośmset pięćdziesiąt trzeciego, panowania Naszego dwudziestego ósmego. Na oryginale własną Jego Cesarskiej Mości ręką podpisano: MIKOŁAJ”(9)
Pierwszy etap wojny zdawał się rozwijać wedle rosyjskiego scenariusza. Miesiąc po wybuchu wojny (30 listopada) wiceadmirał Paweł Nachimow rozgromił flotę turecką pod Synopą. Jednak – jak celnie wskazuje Andrzej Chwalba – Rosja wygrała wówczas nie dlatego, że była tak mocna, ale dlatego, że Turcja była tak słaba. Sytuacja zmieniła się diametralnie w marcu 1854 r. kiedy doszło do zawiązania oficjalnej koalicji Turcji, Anglii i Francji, do której przystąpił później także Królestwo Sardynii. Koalicji, która wypowiedziała Rosji wojnę, ku jej olbrzymiemu zaskoczeniu. Ciosem, szczególnie prestiżowym było posunięcie Austrii. Formalnie nie zaangażowanej po żadnej ze stron, ale de facto przyjmującej antyrosyjską postawę. Co więcej Franciszek Józef zażądał od Mikołaja wycofania się z Księstw Naddunajskich, do których rościł historyczne pretensje. Rosja musiała wycofać się za Dunaj, co wykorzystali Austriacy zajmując te tereny.. Front naddunajski, który był pierwszym teatrem wojny przestał istnieć, a działania zbrojne przeniosły się na teren samej Rosji. Jak zauważa Andrzej Chwalba: „lokalna wojna turecko-rosyjska przekształciła się w wojnę mocarstw europejskich, pierwszą od czasów napoleońskich”.
Sytuacja uległa wówczas odwróceniu, ale powracając do myśli tego badacza, nie dlatego, że sprzymierzeni byli aż tak silni i skoordynowani, ale dlatego, że Rosja była tak słaba. „Armii rosyjskiej brakowało amunicji, żywności, lekarstw, choć obdarty i często głodny żołnierz rosyjski walczył świetnie. Wojna ta była kompromitacją caratu i tak to rozumieli wszyscy ludzie postępowi w Rosji, pragnąc po prostu klęski, która by otworzyła oczy narodowi rosyjskiemu na rozkład moralny systemu, stworzonego przez carat” – pisał Mieczysław Żywczyński.
Pomijając szczegółowy opis przebiegu tego konfliktu, wskazać należy, że przełomowym i kluczowym dla jego wyniku była ponad roczna obrona Sewastopola. W historii Rosji wydarzenia te urosły do rangi symbolu i dziś jeszcze, epizody obrony tzw. Kurhanu Małachowa czy poszczególnych fortów, wykorzystywane bywają w bieżącej polityce. A miejsce związane z tymi wydarzeniami otaczane są faktycznymi dowodami pamięci.
Ostateczny szturm Sewastopola podjęty został w dniach 8-9 września 1855 r. i zakończył się zdobyciem twierdzy. Nadchodzące z frontu wiadomości pogarszały stan zdrowia Mikołaja, który nie doczekał ostatecznej klęski i zmarł 2 marca 1855 r. Czy świadomie przyśpieszył swój zgon? Różne są wersje na ten temat. O śmierci cara Rosjanie dowiedzieli się przez Londyn, ponieważ nie istniało bezpośrednie połączenie z Petersburgiem! Poświadcza to jak olbrzymie były dysproporcje poziomu technicznego i cywilizacyjnego stron konfliktu. Wynik wojny nieodwracalnie zdawał się przechylać na stronę koalicji. Straty byłby olbrzymie i sięgały łącznie ponad pół miliona poległych i zmarłych z ran oraz wycieńczenia. 300 tysięcy z nich stanowili Rosjanie, a większość z ofiar nie zginęła od kul ale z braku opieki medycznej. Ponadto poległo około 100 tysięcy Francuzów i 60 tysięcy Brytyjczyków. Wojska obu stron dziesiątkowała cholera i dyzenteria.
W roku 1855 wola podjęcia rozmów pokojowych pojawiła się po obu stronach, zwłaszcza, że wśród sojuszników zarysowywać zaczęły się wyraźne różnice. Brytyjczycy chcieli kontynuować wojnę aż do całkowitego pokonania Rosji, natomiast Francuzom bardziej zależało na zmuszeniu jej do zgody na zmianę granic w Europie i ustępstwa w sprawach włoskich i polskich. Sama Rosja zaś była już wycieńczona przedłużającym się konfliktem. Mediatorem był król pruski Fryderyk Wilhelm IV, który skłonił nowego władcę Aleksandra II do przyjęcia tzw. czterech punktów i podpisania pokoju 30 marca 1856 r. ma konferencji w Paryżu.
Na mocy tego traktatu, jak konkludował Mieczysław Żywczyński, Rosja zrzekła się zdobyczy terytorialnych na Kaukazie, prawa utrzymania floty wojennej na Morzu Czarnym, które zdemilitaryzowano, wyraziła zgodę na protektorat koalicji nad Księstwami Naddunajskimi, które formalnie pozostały w granicach Turcji, ale zachowały neutralność (było to nota bene początkiem ich drogi ku niepodległości). Sama Turcja zaś zyskiwała gwarancję granic. „W ten sposób Rosja straciła wszystkie korzyści polityczne, jakie miała w basenie Morza Czarnego od wieku XVIII i od pokoju adrianopolskiego. Właściwym zwycięzcą została jednak tylko Wielka Brytania, której udało się złamać nacisk rosyjski na Turcję. Napoleon III odniósł jedynie sukces moralny, gdyż pokój zawierany był w Paryżu. […] Poważną porażkę polityczną w wyniku wojny krymskiej poniosła Austria. Była ona teraz zupełnie izolowana w Europie. Swą agresywną neutralnością zraziła sobie Rosję, ale nie pozyskała ani Wielkiej Brytanii, ani Francji. Traktat paryski 1856 r. stwierdzał zarazem ostatecznie koniec Świętego Przymierza. Rozbieżności między interesami Austrii i Rosji oraz Austrii i Prus były tak wielkie, że o utrzymaniu ich solidarnej na ogół dotąd postawy w Europie nie mogło już być mowy”.
Klęskę niepokonanego dotychczas imperium jego władca w następujący sposób wyjaśnił swoim poddanym:
„Manifest Cesarski. Z Bożej Łaski My Aleksander Drugi, Cesarz i Samowładca Wszech Rosji, Król Polski, itd., itd., itd., Czynimy wiadomo powszechnie:
Uporczywa, krwawa walka, wstrząsająca Europę w ciąga trzech lat prawie, kończy się. Nie Rosja to ją wszczęła, a przed samym jej rozpoczęciem, spoczywający obecnie w Bogu wiekopomny Rodzic Nasz oświadczył uroczyście wszystkim wiernym poddanym Swoim i wszelkim obcym Mocarstwom, że jedynym celem Jego żądań i życzeń, było zabezpieczenie praw, usunięcie ucisku jednowierców naszych na Wschodzie. Obcy wszelkim widokom samolubnym, nie mógł On spodziewać się, że następstwem słusznych Jego wymagań, będą klęski wojny, a spoglądając na takowe z uczuciem boleści, jako Chrześcijanin i czuły Ojciec powierzonych Mu przez Boga narodów, nie przestawał oświadczać swej gotowości do pokoju. Lecz rozpoczęte na niedługi czas przed Jego zgonem układy względem warunków tego pokoju, zarówno dla wszystkich potrzebnego, nie miały powodzenia. Rządy, które zostawały w nieprzyjaznym dla nas przymierzu, nie wstrzymywały swych uzbrojeń i podczas negocjacji wzmacniały je nawet; wojna ciągnęła się dalej, a My toczyliśmy ją z silną ufnością w łaskę Najwyższego, z silnym przekonaniem o niezachwianej gorliwości ukochanych Naszych poddanych. Usprawiedliwili oni Nasze oczekiwania. W tę ciężką godzinę próby, jak zawsze, i wierne, waleczne wojska Nasze, i wszystkie stany narodu Ruskiego, okazały się godnymi swego wielkiego powołania. Na całej przestrzeni Naszego Cesarstwa, od brzegów Oceanu Wschodniego do mórz Czarnego i Bałtyckiego, panowała jedna myśl, jedno dążenie, nie szczędzić majątku i życia dla spełnienia powinności, dla obrony ojczyzny. Rolnicy, którzy tylko co porzucili pług i uprawne przez nich pola, spieszyli zbroić się na świętą walkę i nie ustępowali doświadczonym wojownikom w nieustraszoności i poświęceniu. Nowe, świetne czyny męstwa nacechowały tę ostatnią epokę walki naszej z silnymi przeciwnikami. Nieprzyjaciel odparty od brzegów Syberii i morza Białego, od warowni Sweaborga, a bohaterska 11. miesięczna obrona południowych fortyfikacji Sewastopola, wzniesionych wobec i pod ogniem oblegających, przechowa się w pamięci najpóźniejszych potomków. W Azji, po znamienitych zwycięstwach dwóch poprzednich kampanii, Kars zmuszony był poddać się Nam z swą liczną załogą, stanowiącą prawie całą armią anatolijską, a idące jej na pomoc najlepsze wojska tureckie, zmuszone zostały do cofnięcia się. Tymczasem Opatrzność, w niedocieczonych, lecz zawsze pełnych łaski wyrokach Swoich, gotowała wypadek, którego tak gorliwie i jednozgodnie pragnęli i niezapomniany Najukochańszy Rodzic Nasz i My, i z Nami cała Rossa; który był pierwszym celem wojny. Los przyszły i prawa wszystkich chrześcijan na Wschodzie są zabezpieczone. Sułtan uroczyście je przyznaje i w skutek tego czynu sprawiedliwości, Imperium Otomańskie wchodzi w ogólny związek państw europejskich. Rosjanie! Trudy wasze i ofiary nie były bezowocne. Wielkie dzieło dokonane zostało, chociaż innymi, nieprzewidzianymi drogami, a My obecnie możemy z[e] spokojem w sumieniu położyć koniec tym ofiarom i usiłowaniom przywróciwszy drogi pokój ukochanej ojczyźnie Naszej. Aby przyspieszyć zawarcie warunków pokoju, i odwrócić, nawet w przyszłości, myśl samą o jakich bądź z Naszej strony widokach ambicji i zawojowań, zgodziliśmy się na ustanowienie niektórych szczególnych środków ostrożności przeciw zetknięciu się Naszych statków wojennych z tureckimi na morzu Czarnym, oraz na przeprowadzenie nowej linii granicznej w południowej, przyległej Dunajowi części Besarabii. Ustępstwa te nie ważne, w porównaniu z ciężarami długiej wojny i z korzyściami, jakie obiecuje spokój Państwa od Boga Nam powierzonego. Oby te wszystkie korzyści w zupełności osiągnięte zostały przez łączne usiłowania Nasze i wszystkich Naszych wiernych poddanych. Niechaj przy pomocy Opatrzności Bożej, zawsze łaskawej dla Rosji, ustala się i doskonali jej organizacja wewnętrzna; niechaj prawda i łaska panują w jej sądach, niechaj rozwija się wszędzie i z nową siłą dążność do oświaty i wszelkiej pożytecznej działalności, i niechaj każdy, pod ochroną praw zarówno dla wszystkich sprawiedliwych, równo wszystkimi się opiekujących cieszy się w pokoju owocem prawych trudów. Nareszcie, a to jest najpierwsze, najgorętsze życzenie Nasze, niechaj światło zbawiennej wiary, oświecając umysły, umacniając serca, zachowuje i ulepsza coraz bardziej moralność społeczną, tę najpewniejszą rękojmię porządku i szczęścia. Dan w St. Petersburgu dnia 19 marca, roku od Narodzenia Chrystusa tysiąc ośmset pięćdziesiątego szóstego, panowania zaś Naszego drugiego. Na oryginale własną Jego Cesarskiej Mości ręką podpisano: Aleksander”(13).
Skutki
Andrzej Chwalba w swojej syntezie XIX stulecia wskazuje na bezpośrednie i długofalowe skutki tego konfliktu. W tym pierwszym wojna krymska przyczyniła się do umocnienia pozycji Anglii na arenie międzynarodowej, a także wzrostu znaczenia Francji na Bliskim Wschodzie(14). Dopowiadając za badaczem, była także wstępem do próby budowania mocarstwowej pozycji Paryża na kontynencie przez Napoleona III, co ostatecznie zakończyło się fiaskiem pod Sedanem w 1870 r. Niewątpliwie wojna krymska nadwątliła także sojusz Świętego Przymierza, jako rozstrzygającego w kwestiach europejskich. Mimo prób jego odnowienia przez Rosję, Austrię i Prusy różnice i interesy były już nie do pogodzenia, o czym wspominał Żywczyński. Beneficjentem okazała się także mała Sardynia, która przypomniała o swoim istnieniu w Europie. Straciła natomiast de facto Austria, która została pozostawiona samej sobie przez Rosję, co w dalszej perspektywie przyczyniło się do jej klęsk w wojnie z Prusami, a potem marginalizacji w polityce międzynarodowej. Turcja zaś choć otrzymała gwarancję swojej niepodległości, to jednocześnie dawała prawo państwom sprzymierzonym do ingerowania we własne sprawy na terenie dawnych księstw Mołdawii i Wołoszczyzny.
Tam też jako wynik dalszych przemian, które nastąpiły po zakończeniu wojny krymskiej wskazać należy wybicie się Rumunii na niepodległość w roku 1859 i siedem lat później przyjęcie przez nią liberalnej konstytucji. Swoją zależność od Turcji rozluźniły także państwa bałkańskie szczególnie Serbia, która zyskała faktyczną niezależność.
Największe zmiany zaszły jednak w samej Rosji, gdzie nowy władca rozpoczął serię reform zwanych „odwilżą posewastopolską”. Złagodzona została cenzura, w większym niż dotychczas stopniu otwarto granice, ale przede wszystkim w 1861 r. zniesiona została niewola chłopów (choć nie objęła ona Królestwa oraz części azjatyckiej imperium)(15). Mimo iż była krytykowana, i przez konserwatystów, i przez demokratów przyczyniła się do pobudzenia ekonomicznego Rosji i powstania wolnego rynku. Dawała także szanse na przemiany społeczne. Jednak pamiętać należy, że politycznie przeprowadzane reformy nie naruszyły podstaw panującego w imperiów Romanowów systemu sprawowania władzy. W przeciwieństwie do Turcji – co zauważa Jerzy Borejsza w dyskusji o wojnie krymskiej, prowadzonej przy okazji jednej z rocznicowych konferencji w 2005 r. – wojna ta dla państwa Osmanów była kluczowa, bowiem zrewolucjonizowała finanse, wpłynęła na reformy gospodarcze, oraz zainspirowała europeizację na dworze tureckim i na ulicach stolicy”(16). Zaś Rosja wybierała „między większym a mniejszym złem, między niewdzięczną Austrią a – pachnącymi buntem i dalszym umocnieniem Francji – katolickimi monarchistami z Turynu”(17).
Natomiast Henryk Głębocki, celnie wskazał, że w imperium rosyjskim doprowadziło to do wzrostu tendencji nacjonalistycznych. Obrońcy narodu i państwa chcieli, przygotowując się do rewanżu, nadać imperium jeszcze bardziej spójny wewnętrznie charakter, m.in. poprzez jeszcze większą rusyfikację okrain(18). Nurt ten stał się dominujący w polityce wewnętrznej za panowania następnego cara – Aleksandra III.
Ponadto, o czym nie należy zapominać, konflikt ten – jako jeden z pierwszych – dał również możliwość zastosowania nowej broni m.in. Francuzom, ale i Anglikom. Był doskonałym poligonem doświadczalnym, którego wcześniej w takiej skali, bez narażania własnych mieszkańców przeprowadzić nie mogli. Obrazowo w kilkadziesiąt lat później wypunktował to Jan Gotlib Bloch w swoim profetycznym dziele Przyszła wojna(19). To zastosowany wówczas nowy rodzaj uzbrojenia stał się podstawą wprowadzenia nowej taktyki. Co więcej, jako zasada zaakceptowana został strategia walki na wielu frontach i z wykorzystaniem wszelkich nowinek technologicznych, na lądzie i morzu. Z lekcji tej również Rosjanie wyciągnęli naukę, m.in. reorganizując całkowicie służbę medyczną i modernizując armię(20).
Warto jeszcze na koniec dodać, że innym ze skutków wojny krymskiej było, powszechne dziś, relacjonowanie toczącego się konfliktu przez media. Wysłani w rejon walk dziennikarze ale przede wszystkim fotografowie byli jednymi z pierwszych korespondentów wojennych, nadsyłających – dzięki zdobyczom techniki – na bieżąco swoje doniesienia. To wówczas w prasie zaczęły się pojawiać pierwsze fotograficzne reportaże. Jak dowodzi Danuta Jackiewicz, konflikt ten uznać można „za pierwszą wojnę w historii, która docierała do świadomości szerokich kręgów społeczeństwa za pośrednictwem prasy, wypełnionej już nie tylko relacjami pisemnymi, ale także obrazowymi”(21). Dzięki temu kształtowano i wpływano na opinię publiczną, niekiedy wbrew intencjom władz, budowano podstawy „czwartej władzy”, jaką stawała się prasa, oraz odzierano wojnę z jej romantyzmu, kreowanego w sztukach pięknych. Był to zalążek rodzącego się ruchu, który kilka dziesięcioleci później stanie się ważny elementem debat i działań społeczności międzynarodowej – pacyfizmu. Służyły temu także przytaczane relacje m.in. lekarzy rosyjskich np. Nikołaja Pirogowa, z okresu walk o Sewastopol(22).
Tam też jako wynik dalszych przemian, które nastąpiły po zakończeniu wojny krymskiej wskazać należy wybicie się Rumunii na niepodległość w roku 1859 i siedem lat później przyjęcie przez nią liberalnej konstytucji. Swoją zależność od Turcji rozluźniły także państwa bałkańskie szczególnie Serbia, która zyskała faktyczną niezależność.
Największe zmiany zaszły jednak w samej Rosji, gdzie nowy władca rozpoczął serię reform zwanych „odwilżą posewastopolską”. Złagodzona została cenzura, w większym niż dotychczas stopniu otwarto granice, ale przede wszystkim w 1861 r. zniesiona została niewola chłopów (choć nie objęła ona Królestwa oraz części azjatyckiej imperium)(15). Mimo iż była krytykowana, i przez konserwatystów, i przez demokratów przyczyniła się do pobudzenia ekonomicznego Rosji i powstania wolnego rynku. Dawała także szanse na przemiany społeczne. Jednak pamiętać należy, że politycznie przeprowadzane reformy nie naruszyły podstaw panującego w imperiów Romanowów systemu sprawowania władzy. W przeciwieństwie do Turcji – co zauważa Jerzy Borejsza w dyskusji o wojnie krymskiej, prowadzonej przy okazji jednej z rocznicowych konferencji w 2005 r. – wojna ta dla państwa Osmanów była kluczowa, bowiem zrewolucjonizowała finanse, wpłynęła na reformy gospodarcze, oraz zainspirowała europeizację na dworze tureckim i na ulicach stolicy”(16). Zaś Rosja wybierała „między większym a mniejszym złem, między niewdzięczną Austrią a – pachnącymi buntem i dalszym umocnieniem Francji – katolickimi monarchistami z Turynu”(17).
Natomiast Henryk Głębocki, celnie wskazał, że w imperium rosyjskim doprowadziło to do wzrostu tendencji nacjonalistycznych. Obrońcy narodu i państwa chcieli, przygotowując się do rewanżu, nadać imperium jeszcze bardziej spójny wewnętrznie charakter, m.in. poprzez jeszcze większą rusyfikację okrain(18). Nurt ten stał się dominujący w polityce wewnętrznej za panowania następnego cara – Aleksandra III.
Ponadto, o czym nie należy zapominać, konflikt ten – jako jeden z pierwszych – dał również możliwość zastosowania nowej broni m.in. Francuzom, ale i Anglikom. Był doskonałym poligonem doświadczalnym, którego wcześniej w takiej skali, bez narażania własnych mieszkańców przeprowadzić nie mogli. Obrazowo w kilkadziesiąt lat później wypunktował to Jan Gotlib Bloch w swoim profetycznym dziele Przyszła wojna(19). To zastosowany wówczas nowy rodzaj uzbrojenia stał się podstawą wprowadzenia nowej taktyki. Co więcej, jako zasada zaakceptowana został strategia walki na wielu frontach i z wykorzystaniem wszelkich nowinek technologicznych, na lądzie i morzu. Z lekcji tej również Rosjanie wyciągnęli naukę, m.in. reorganizując całkowicie służbę medyczną i modernizując armię(20).
Warto jeszcze na koniec dodać, że innym ze skutków wojny krymskiej było, powszechne dziś, relacjonowanie toczącego się konfliktu przez media. Wysłani w rejon walk dziennikarze ale przede wszystkim fotografowie byli jednymi z pierwszych korespondentów wojennych, nadsyłających – dzięki zdobyczom techniki – na bieżąco swoje doniesienia. To wówczas w prasie zaczęły się pojawiać pierwsze fotograficzne reportaże. Jak dowodzi Danuta Jackiewicz, konflikt ten uznać można „za pierwszą wojnę w historii, która docierała do świadomości szerokich kręgów społeczeństwa za pośrednictwem prasy, wypełnionej już nie tylko relacjami pisemnymi, ale także obrazowymi”(21). Dzięki temu kształtowano i wpływano na opinię publiczną, niekiedy wbrew intencjom władz, budowano podstawy „czwartej władzy”, jaką stawała się prasa, oraz odzierano wojnę z jej romantyzmu, kreowanego w sztukach pięknych. Był to zalążek rodzącego się ruchu, który kilka dziesięcioleci później stanie się ważny elementem debat i działań społeczności międzynarodowej – pacyfizmu. Służyły temu także przytaczane relacje m.in. lekarzy rosyjskich np. Nikołaja Pirogowa, z okresu walk o Sewastopol(22).
Sprawa polska
O udziale Polaków w wojnie krymskiej doskonale zaświadcza przytoczona we wstępie do pokonferencyjnych materiałów anegdota:
„6 marca 1855 r. do dowództwa wojsk walczących z Rosjanami dotarła wiadomość o śmierci cara Mikołaja I. Rosjanie w oblężonym Sewastopolu nie mieli tak dobrej sieci telegraficznej jak przeciwnicy i jeszcze nie wiedzieli o tym. Głównodowodzący turecki Omer Pasza [Mihailo Latas] postanowił ich powiadomić. Tego wymagał rytuał owych czasów. W tym celu wspominał kapitan Perrot – po południu 7 marca wysłał z Eupatorii Sefera Paszę [Władysława hr. Kościelskiego] z dwoma szwadronami lansjerów otomańskich. Ten, zauważywszy kolumnę kawalerii rosyjskiej, ruszył ku niej w towarzystwie tylko jednego oficera tureckiego i pana Kuczyńskiego, majora saperów w armii egipskiej. Kiedy obie strony zbliżyły się dostatecznie, aby nawiązać rozmowę, okazały z początku, szczególnie Rosjanie, pewną nieufność, ale oficerowie dali sobie wzajemne słowo honoru, że się nie będą atakowali i rozmawiano już bez obaw. Sefer Pasza ruszył koniem w pobliże oficera, który wydawał się dowódcą grupy nieprzyjacielskiej i miał na głowie czarną baranią papachę:
- Panowie – rzekł – mam smutną nowinę do ogłoszenia: zmarł Cesarz.
- Jaki cesarz, przepraszam?
- Ależ wasz, car Mikołaj.
- Jaka jest data tej wiadomości?
- Drugi marca.
- To możliwe, ale dla nas tu nie ma jeszcze niczego pewnego, chociaż w Sewastopolu, gdzie byłem jeszcze przed kilkoma dniami, zrozumieliśmy, że nasz władca był ciężko chory. Poczekamy. Sefer Pasza poprosił wtedy swojego rozmówcę, aby zechciał mu powiedzieć, z kim ma przyjemność:
- Z generałem księciem Radziwiłłem [Hieronim Leon ks. Radziwiłł] - usłyszał odpowiedź.
Oficer turecki przedstawił się i rozmowa potoczyła się dalej.
- Spójrzmy trochę na dziwne konsekwencje wojny. Dzisiaj walczymy ze sobą, a przed trzema laty jedliśmy kolację u hrabiego Ksawerego Branickiego w Paryżu. Tam byliśmy przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi! Proszę wybaczyć, generale, byliśmy jedynie współbiesiadnikami […].
Podczas tego spotkania – pisze francuski kapitan – na ośmiu uczestników było ośmiu Polaków, czterech po stronie otomańskiej i czterech po stronie rosyjskiej”(23).
- Panowie – rzekł – mam smutną nowinę do ogłoszenia: zmarł Cesarz.
- Jaki cesarz, przepraszam?
- Ależ wasz, car Mikołaj.
- Jaka jest data tej wiadomości?
- Drugi marca.
- To możliwe, ale dla nas tu nie ma jeszcze niczego pewnego, chociaż w Sewastopolu, gdzie byłem jeszcze przed kilkoma dniami, zrozumieliśmy, że nasz władca był ciężko chory. Poczekamy. Sefer Pasza poprosił wtedy swojego rozmówcę, aby zechciał mu powiedzieć, z kim ma przyjemność:
- Z generałem księciem Radziwiłłem [Hieronim Leon ks. Radziwiłł] - usłyszał odpowiedź.
Oficer turecki przedstawił się i rozmowa potoczyła się dalej.
- Spójrzmy trochę na dziwne konsekwencje wojny. Dzisiaj walczymy ze sobą, a przed trzema laty jedliśmy kolację u hrabiego Ksawerego Branickiego w Paryżu. Tam byliśmy przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi! Proszę wybaczyć, generale, byliśmy jedynie współbiesiadnikami […].
Podczas tego spotkania – pisze francuski kapitan – na ośmiu uczestników było ośmiu Polaków, czterech po stronie otomańskiej i czterech po stronie rosyjskiej”(23).
W pierwszym odruchu opowieść ta może szokować, zwłaszcza ostatnia refleksja Francuza. Jednak w realiach XIX wieku nie była niczym wyjątkowym. W myśl hasła: „Za wolność waszą i naszą!” Polacy bili się we wszystkich niemal konfliktach tego stulecia, i… po wszystkich stronach, o czym zdajemy nie pamiętać, rezerwując dla nich miejsce jedynie na słusznych barykadach ciemiężonych.
„Po stronie tureckiej znaleźli się w wojnie krymskiej ludzie szabli i pióra, tacy jak generałowie Michał Czajkowski (Sadyk Pasza) czy Konstanty Borzęcki (Mustafa Djelaleddin Pasza), nie mówiąc już o wielu innych Polakach – wyższych oficerach tureckich. Tu na przedpolach wojny krymskiej zakończył życie przybysz z Francji Adam Mickiewicz” – pisał w swoim w przedmowie do ostatniej monografii tego konfliktu, cytowany wielokrotnie Jerzy W. Borejsza(24).
Dodaje on jeszcze jedną ważną refleksję, która posłuży za początek podsumowania tego szkicu:
„Otóż zapomniana wojna krymska była wojną polską. I wiedzieli to pradziadowie 150 czy 100 lat temu. Wydarzenia dwóch XX. wiecznych wojen światowych przesłoniły tę, którą Polacy w XIX w. nazywali wojną wschodnią. Wojna krymska była wojną polską, albowiem od Morza Bałtyckiego po stepy Ukrainy na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej czekano… Czekano, że wkroczą od południa czerwone spodnie (Francuzi) lub od północy desant z okrętów (Anglicy). Czekali ci – nie nazbyt liczni wśród elit polskich – którzy tworzyli ruch niepodległościowy, polską Irredentę. […] Wojna krymska była wojną polską, albowiem po obu stronach frontu walczyło tysiące Polaków. Bez porównania więcej było ich w armii rosyjskiej, niż u boku Turków, Francuzów i Anglików. Ale daleko nie wszyscy oficerowie armii rosyjskiej walczyli pod przymusem”(25).
„O wojnę powszechną za Wolność Ludów,/ Prosimy Cię Panie…” – wołał wieszcz wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rodaków, ale czy wszystkich? Jak sugerują badacze, wbrew szkolnym wyobrażeniom – już nie. To pośrednia odpowiedź na pytanie o inercję Polaków w kraju około 1853-55 r.. Wówczas, kiedy biorąc pod uwagę sytuację międzynarodową, powstanie miałoby największe szanse i realną pomoc z Zachodu. Ale czy wtedy Polacy nie wykazali się, rzadkim w tym stuleciu realizmem politycznym, którego zabrakło im już osiem lat później?
Doskonale puentuje to Elżbieta Orman w swojej wypowiedzi, opisując stan ziem polskich około połowy stulecia i wskazując, że do głosu doszło wówczas pokolenie, które nie pamiętało już państwa polskiego, było urodzone na ziemiach, które wchodziły już w skład innych krajów:
Sprawa polska, nie tylko wśród dyplomatów europejskich, ale i u samych Polaków przestawała funkcjonować jako najważniejszy problem. Była w poezji, w literaturze, ale nie w działalności politycznej, nie w działalności zwykłych ludzi, którzy mogliby ją poprzeć(26)
Sprzeczne interesy i rozdarcie między Europą państw a Europą narodów wyznaczały zatem główne punkty na mapie toczonej w latach 1853-1855 pierwszej wojny nowoczesnej Europy.
_______________________________________________________________________________________